Biuro podróży Apter.

Paulina, Pireneje - historia podróży

Paulina, Pireneje - historia podróży

Paulina, Bielsko-Białe. Pireneje

 

Wokół Wrót Rolanda …

 

Trekking po Pirenejach to jest niezapomniana przygoda, po zakończeniu wycieczki jeszcze 2 tygodnie później byłam jedną nogą tam … tam daleko na końcu Europy. Ale zacznijmy od początku, jak to się stało… skąd biuro Apter i skąd Pireneje.

 


Wydawałoby się prostą sprawą w dobie Internetu dwa klikniecie i mamy kilkanaście ofert na trekking – oczywiście tak jest najłatwiej ale najpierw trzeba znaleźć „natchnienie” na tego typu wakacje – bo przecież wszyscy jeżdżą nad morze – na szczęście ja nie jestem „wszyscy” i zawsze wymyśle coś innego ?.

Droga do Pirenejów zaczęła się w Tatrach – w schronisku w Dolinie Chochołowskiej, kiedy w ręce wpadł mi katalog biura Apter i wtedy

zapadła spontaniczna decyzję te wakacje będą w górach, w górach na końcu Europy i tak to się zaczęło … ? Szyba rezerwacja i odliczanie do wakacji, które będą za kilka miesięcy.

Najłatwiej było by opisać niepowtarzalną wyprawę na Pico de Aneto – bo ta wycieczką była pełna emocji i wrażeń, w końcu to najwyższy szczyt Pirenejów . Ale ja znowu nieco na przekór - dziś opowiem Wam historię pt. „Wokół Wrót Rolada” – dosłownie widzieliśmy je z każdej strony , co było możliwe dzięki temu, że owe Wrota są zasadniczo na granicy francusko-hiszpańskiej.

 

 

 

Aha, jeśli mówimy o Rolandzie, to jest to właśnie ten sam, o którym wszyscy czytaliśmy na lekcjach języka polskiego. W eposie umierający Roland próbuje miecz zniszczyć, uderzając nim o skałę, aby nie wpadł w ręce wrogich Saracenów. Rezultatem tych prób miało być według tradycji powstanie w grani Pirenejów ponad doliną Gavarnie przełęczy zwanej Brèche de Roland.

 

Pierwszy widok na Wrota  pojawił się nam podczas pierwszej wycieczki. Wycieczkę zaczęliśmy z miejscowości Gavarnie skąd udaliśmy się w kierunku słynnych pirenejskich cyrków polodowcowych – Cirque de Gavarnie oraz Cirque d’Estaube. Można powiedzieć , że była to wędrówka przez trzy schroniska – są to niewątpliwie schroniska o nieco innym standardzie niż u nas, a pierwsze schronisko otwierali dopiero o 10 kiedy to kończyliśmy przerwę – ale szybkie espresso udało się wypić. A kiedy minęliśmy drugie schronisko pojawił się nam pierwszy widok na Wrota – taka nie pozorna „dziura” w skalnej ścianie. Standardowo „zamykamy tyły” delektujemy się widokami i cykamy dużo zdjęć i wtedy Zbyszek mówi – patrzcie „tam” to właśnie są Wrota Rolanda, na których będziemy za kilka dni. Będziemy tam? Tak wysoko … ?  i już wtedy wiedzieliśmy, że te góry nas zachwycą.

A im, wyżej tym piękniejsze widoki. Podczas tej wycieczki nasze oczy cieszyły się widokami na francuską stronę Pirenejów. Jak powiedział tak się stało dwa dni później staliśmy już u wrót Wrót. Wycieczkę zaczęliśmy z Col de Tents, po drodze zapierające dech w piersiach widoki – pierwsze widoki na „suche” góry Hiszpanii, po drodze nieco ekstremalne przejście przez rzeczny-wodospad, podobno miały być tam łańcuchy ale ich nie było – wspólnymi siłami przeszliśmy, uff… . Chwilę później uważny turysta orientuje się, że na wprost ukazuje się dolina Gavarnie ze słynnym wodospadem. Chwilę potem już tylko nieco mozolne wejście piargową ścieżką, przejście przez śladowe ilości lodowca i oto i one w całej okazałości – Wrota Rolanda. Niedługi odpoczynek, czas na zdjęcia i przechodzimy na drugą stronę by móc podziwiać piękno hiszpańskich Pirenejów – ten kto miał szczęście mógł poczuć naprawdę hiszpański klimat – kiedy oczyma patrzysz na Hiszpanię a w uszach brzmi Ci hiszpańska muzyka.

Dalej idziemy na szczyt Taillon, ale to już Drogi czytelniku musisz zobaczyć na właśne oczy ? Teraz jeszcze rzut okaz na Wrota od drugiej strony. Pozostaje nam ostatnia odsłona Wrót– ostatnie spotkanie z tą fenomenalną „wyrwą” odbyło się w cudownej Hiszpanii. Oj jak nas Hiszpanie przywitali ale to nie jest teraz moment aby o tym pisać, przecież nie mogę zdradzić wszystkich atrakcji tego wyjazdu ? Wyruszamy do Narodowego Parku Ordessa, na początku bardzo nie pozornie idziemy przez las idziemy i końca nie ma, zaczynamy wątpić w piękno tej wycieczki, aż ku naszemu zdziwieniu ukazuję się piękny widok… jesteśmy w dolinie otoczonej skałami sięgającymi 3000 metrów wysokości. Robimy odpoczynek, czas na uzupełnienie energii oraz krótką naradę którędy wracamy. Decyzja jest jednogłośna, zawsze lepiej wracać inną drogą - idziemy „górą”, ku naszemu zdziwieniu po raz kolejny widzmy nasze Wrota, któż by się spodziewał. W ten oto sposób, z pięknymi widokami, raz ze strony francuskiej raz z hiszpańskiej mogliśmy podziwiać cuda natury.

Przedstawiony przez mnie opis to jest tylko fragment tego jakże pięknego Trekkingu. Drogi Czytelniku nie przedstawiłam tutaj wszystkiego, całokształtu wycieczki, a to wszystko celowy, tak by tym oto fragmentem, zaszczepić w Tobie ciekawość i chęć odwiedzenia tego pięknego miejsca. Aha, jeszcze słowo o organizacji trekkingu, organizacja naprawdę na wysokim poziomie
i dopracowany w każdym calu. Oczywiści całość dopełnili sympatyczni współuczestnicy wycieczki, którzy nadali fajny klimat i bezapelacyjnie pozytywna opinia skierowana jest do przewodnika Mariusza oraz pilota Zbyszka. Z pełną świadomości polecam
Trekking po Pirenejach, chętnie bym tam wróciła dla odmiany w porze zimowej. Może kiedyś biuro Apter pokusi się o taką ekstremalną przygodę?

 

Przesyłam moc serdeczności – Paulina.